Napisanie kilku słów o tym biegu na pewno nie będzie tak lekkie jak mi się wydawało jeszcze dwa tygodnie temu. Nie będzie tutaj płaczu czy załamywania się, umartwiania się nad sobą. Na pewno przeliczyłem się! Nie wziąłem wszystkiego pod uwagę. Uważam jednak że 36. PZU Maraton Warszawski był super przygodą z niezapomnianą atmosferą i super dopingiem. Biorę porażkę na klatę i mimo swojego wielkiego doświadczenia biegowego coś nie zagrało w tym dniu, widocznie nie był to mój dzień :). Mogłem się poddać po 18 kilometrze i zejść ale walczyłem do końca dlatego czuję się zwycięzcą!!! W sercu na pewno zostaje pewien żal, że nawet nie udało mi się złamać tych 3h, nie mówiąc już o niezrealizowanym planie czyli złamaniu 2:35h.

SONY DSC

Trening

Dałem na nim z siebie 100%. Wraz z moim trenerem Damianem Witkowskim ułożyliśmy plan indywidualnie do tego maratonu. Średni czas spędzony na treningach to około 12-14 godzin w tygodniu, nie licząc rozciągania oraz wizyt u fizjoterapeuty. W tych tygodniach pokonywałem około 140-160 kilometrów. Ostatni etap wypoczynku był naprawdę dobry. Przez 3 kolejne tygodnie schodziłem z kilometrażem. Nie czułem się jakoś wspaniale ale zmęczenie ustępowało. Przed samym startem w ostatnim tygodniu czułem już płynność i lekkość kroku. Biegało mi się luźno. Tętno na treningach było nisko, spoczynkowe oscylowało w graniach 40 uderzeń na minutę. Głowa także była dobrze nastawiona na wysiłek.

12-km

Ale…

Nie chce się usprawiedliwiać, żalić czy płakać. Od samego początku maratonu biegłem sam. Nikt nie podłączył się do jak mi się wydawało spokojnego tempa. Ruszyłem – pierwszy kilometr 3:49/km wolniej niż zakładałem ale myślę, wieje jak nie wiem, nie mam się za kim schować lepiej nie szarżować na początku. Pierwsze 5 kilometrów pokonałem w 18:56 czyli spokojnie bez rwania. Na wodopoju lekko się zachłysnąłem wodą, dorwała mnie jakaś kolka ale zaraz przeszła. Byłem bardzo skupiony, nie zwracałem uwagi na nic, byłem skoncentrowany tylko na tym aby trzymać odpowiednie tempo i przesuwać się do przodu. 10km pokonałem w 37:33. Biegło mi się dobrze. Na 12km miałem zjeść pierwszy żel. Umówiłem się z moim mobilnym punktem czyli moją dziewczyną Klaudią, siostrą Kasią, bratem Klaudii Szymonem i moim przyjacielem Radkiem. Czekali na mnie za wodopojem. Odbieram żel od Radka. Pokazałem im że wszystko gra i pobiegłem. Czułem naprawdę MOC i SIŁĘ (cały czas biegłem sam). Zjadłem, żel i biegłem dalej. Po 14 kilometrze przyspieszam o kolejne 2 sekundy na kilometrze. Tempo 3:39/km nie jest jakieś straszne, wieje mi dość mocno w twarz ale nie przejmuję się bo biegałem na treningach w gorszych warunkach. Na 15km dopinguje mnie mój trener Damian Witkowski oraz Marcin Chabowski, biegnę dalej.

Kryzys…

Na 18 kilometrze czuje nagle, że coś jest nie tak. Brzuch się spina. Myślę pewnie przedwczesny kryzys nie ma się co łamać. Zwalniam trochę, łapię oddechach i staram się biec dalej. Czuję jak by ktoś założył mi obręcz na mięśnie brzucha. Nie wiem co to jest. Nagle czuję osłabienie. Mija mnie dość spora grupa biegaczy (5-7 osób) staram się trzymać ich tempo ale niestety udaje mi się to tylko przez 200 metrów i zaczynam zwalniać. Walczę, biję się z myślami. Zwalniam najpierw do 4:10 a później do 4:30/km nie jestem w stanie przyspieszyć, nie mogę nic zrobić. Kilometry mijają, a ja przesuwam się do przodu dla mnie w ślimaczym tempie. Wiem, że razem z drużyną mamy walczyć o wysokie miejsce (Łukasz Oskierko, Izabella Trzaskalska, Robert Celiński, Marcin Soszka oraz Piotr Ślęzak) nasz piątka miała walczyć o pudło! Gdybym wiedział, że Marcin zszedł podejrzewam, że również bym zszedł.

Nie ma co więcej analizować i rozpisywać! Może następnym razem trzeba mieć na wszelki wypadek jakąś NO-SPE albo coś takiego. Często słyszałem o takich spięciach mięśni, żołądka itp. następnym razem będę pamiętał!

SONY DSC

Atmosfera biegu

To co działo się na trasie to niezapomniane przeżycie. Kapele, muzyka, doping! To coś magicznego co powoduje, że maraton powinien przebiec każdy. Teraz wiem, że są to niezapomniane przeżycia, krzyk radości i zupełnie coś innego niż na półmaratonie czy biegu na 10 kilometrów. Mimo, że taki doping motywuje i pobudza do dalszego biegu ja nie dałem z siebie wszystkiego. Następnym razem pokażę na co mnie stać. Zgarnąłem cenne doświadczenie i jestem już MARATOŃCZYKIEM! Może nie super szczęśliwym ale w jakiś sposób zadowolony

Wsparcie

Największe podziękowania należą się tutaj Klaudii, która dała radę ze mną przez ostatnie 2.5 miesiąca. Gdzie byłem nieznośny i marudny. Za to, że ważyłem wszystko co jem i analizowałem czy nie zaszkodzi mi to w przygotowaniach. Dodatkowo muszę podziękować Klaudii za wytrwałość do moich treningów na których znikałem nawet na 2 godziny lub gdy po pracy wychodziłem jeszcze na dodatkowe 40-50 minut biegania. Dziękuje za wsparcie w tych najcięższych chwilach w których nie widać ile kosztuje to siły oraz wyrzeczeń, stresu.

SONY DSC

Podziękowania należą się Szymonowi oraz Kasi, którzy wsparli mnie swoim ramieniem gdy już dobiegłem na metę :)! Dodatkowo chciałem podziękować Radkowi, który latał po Warszawie aby podać mi żele oraz wesprzeć na 35 kilometrze wtedy kiedy miałem już dość. Dziękuje

Dodatkowo składam podziękowania również mojemu trenerowi, który dołożył wszelkich starań aby przygotować mnie jak najlepiej i włożył w to wiele pracy. Wiem, że mógłbym za 2-3 tygodnie przebiec maraton jeszcze raz w czasie o 15 minut lepszym ale teraz odpocznę i dam z siebie wszystko za jakieś pół roku! Podejmę jeszcze raz wyzwanie i wiem, że podołam. Janusz Tobie też dziękuje za wsparcie mentalne oraz uspokajanie głowy kiedy była ona niespokojna – wiesz o czym mówię!

SONY DSC

Wiem, że wiele osób powie, że czas w DEBIUCIE 3:03:11 to czas marzenie ale mnie to nie satysfakcjonuje. Biegając 10 kilometrów w 32 minuty oraz półmaraton na poziomie 1:11-1:12 chce się czegoś więcej. Nie zmienia to jednak faktu, że mimo kryzysu, bólu i przeciwności losu dobiegłem, ukończyłem, zaliczyłem bieg! Jestem mądrzejszy, mam nowe doświadczenia i następnym razem pobiegnę lepiej i uzyskam lepszy czas! Trzymajcie kciuki

Chciałem podziękować także Sklep Biegacza, który ufundował mi koszulkę startową wraz z bluzą. Dzięki za rzeczy oraz doping!

Na sam koniec chciałem także podziękować moim fanon, których było widać na starcie, trasie oraz stadionie! Dzięki za słowa otuchy, dobre słowo i doping! Jesteście wielcy. DZIĘKUJE jeszcze raz!

dopoki-walczysz

SONY DSC SONY DSC