Witam wszystkich serdecznie! Na początku powiem tak… zupełnie nie wiem jak to się stało, że wygrałem Sky Tower Run. Jest to dla mnie coś niesamowitego i aż ciężko mi w to uwierzyć ale o tym zaraz bo wiąże się z tym kilka ciekawych historyjek 🙂

Około 12:00 do pracy przyjeżdża Paweł Jach, który jest tatą Maćka i dzisiaj dla Maćka rozgrywany jest bieg we Wrocławiu. Pyta co u mnie, a ja odpowiadam mu, że za 2 godziny jadę pobiec sobie na Sky Tower od tak przebiec się. Paweł mi życzy powodzenia i odjeżdża, a ja dalej do 14 pracuje czyli chodzę, obsługuję klientów i nie oszczędzam nóg ;).

O 14:15 wyjeżdżam z pod Sklepu Biegacza i jadę do biura zawodów. Odbieram pakiet, oglądam sobie scenę oraz słucham co mówi prowadzący Maciej Kurzajewski. Po tym wszystkim idę zobaczyć gdzie jest start, jak to wszystko wygląda i z czym się to się je ponieważ biegnę pierwszy raz po schodach. Spotykam kolegę Artura, który mówi mi że prowadzi, pytam go o czas ale chyba moje zwoje mózgowe nie dały rady i usłyszałem, że pobiegł 5 minut i ileś tam sekund. Myślę sobie całkiem dobry czas jak na wbiegnięcie na 49 piętro oraz dobieg do pierwszego piętra. Myślę, będzie ciężko poprawić taki czas ale trzeba będzie spróbować.

dam_radeKiedy będę na górze?

Idę na rozgrzewkę. W między czasie rozmawiałem z moim kolegą Piotrkiem, że trzeba będzie lecieć w pałę ale z głową, żeby się nie zakwasić nie wiadomo jak na samym początku. Wracając do rozgrzewki to przebiega ona bez żadnej historii. Robię 3 kilometry i bardziej stresuje się tym wbiegnięciem niż przejmuję, że nie dobiegnę. Ogólnie truchtam spokojnie ale nie czuje jakiegoś poweru. Wracam po rozgrzewce i mówię Klaudii mojej dziewczynie oraz Radkowi, że raczej nic z tego nie będzie. To znaczy wbiec wbiegnę ale na nic się nie nastawiam.

Staję w kolejce do starcu i czekam cierpliwie na około mnie panowie wymieniają uwagi jak biec, co robić, gdzie się złapać i jak się podciągać. Osobiście mam w głowie tylko myśl żeby być już na górze i zjeżdżać na dół. Chce mieć to jak najszybciej za sobą. Staję przed bramką, trzymam rękę na stoperze i czekam na sygnał. 20 sekund dzieli mnie od startu. Czekam, czekam odliczanie od 3 w dół i lecimy! Dobieg do schodów ma jakieś 30 metrów – pokonuję go na pełnej szybkości ślizgając się trochę na kafelkach. Zaczynam wbiegać i szukam jakieś numeracji pięter! Przebiegam już kilka klatek schodowych i dopiero widzę piętro numer 1 myślę sobie o co to chodzi? Jak się później okazało trzeba było pokonać wysokość galerii Sky Tower i dopiero później zaczęły się właściwe piętra. Szczerze powiedziawszy nie jestem w stanie określić Wam ile biegłem, a ile szedłem. Byłem w takim amoku i skupieniu, że nie wiedziałem co się działo. Raz podciągałem się jedną ręką – słabszą lewą a raz dwiema prawą i lewą. Myliły mi się kroki, traciłem trochę na tym, że co jakiś czas zamiast po dwa stopnie pokonywałem jeden ale nie mam pojęcia jak to się działo.

wbieganie_sky_tower

Od 8 piętra czuje, że nie będzie to łatwy bieg. Mijam kolejne osoby w zasadzie zaczynam wyprzedzanie od samego początku. Oprócz tego, że muszę oddychać to dodatkowo krzyczę i proszę aby ludzie odsuwali się na bok. Walczę jak zawsze na każdym biegu ile fabryka dała. Nogi idą, biegiem trudno to nazwać czymkolwiek, gorzej jest z płucami te naprawdę odmawiają posłuszeństwa, łykam powietrze i nie jestem w stanie oddychać normalnie. W klatce schodowej jest sporo powietrza ale mimo wszystko czuje się zaduch. Wspinam się, po drodze mijam co 3 piętra wolontariuszy, strażaków, lekarzy oraz ratowników z tlenem. W głowie mam świadomość, że impreza jest naprawdę dobrze zabezpieczona. Na 30 piętrze mijam kolejnego Pana jest cały czerwony i ledwo idzie ale ja dalej idę, biegnę i się wspinam. Nerwowo patrzę na czas. Gdy mijam około 45 piętro na zegarku widzę 6 minut, jestem trochę podłamany wiedząc ile pobiegł Artur! Wbiegam na metę patrzę na czas, a tam 6:22. Chce się położyć choć w myślach wiem, że pobiegłem słabo. Ktoś na mecie krzyknął mi: „Piotrek jesteś 9! Jest naprawdę dobrze”. Kładę się na materacu puls mam chyba z 250, serce wali jak szalone, przez chwilę nie wiem co się dzieje. Wiem, że muszę ochłonąć złapać oddech i będzie wszystko ok. Odpoczywam, leżę i cieszę się, że jestem już po! Jakież to uczucie gdy możesz odetchnąć z ulgą i już nie musisz mijać kolejnych pięter. Po chwili wstaję i oglądam cudną panoramę miasta Wrocław. Jestem zachwycony widok jest przepiękny, naprawdę zapiera dech w piersiach. Przed zjazdem jeszcze fotka z Bożydar Iwanow i można jechać windą w dól. Z tego co słyszałem winda jedzie 49 sekund! Niezły wynik.

medal_sky_tower

Zjeżdżamy w dół, idę na miejsce startu. Widzę Artura, który coś do mnie krzyczy. Odpowiadam mu, że co się tak awanturuje skoro go nie wyprzedziłem 😛 a on do mnie, że poprawiłem jego czas o ponad 20 sekund. Nagle mnie zamurowało. Pytam go ale jak? Mówiłeś że pobiegłeś 5 minut. Na co on zrobił oczy że pobiegł 6. Przekazuje mi informację, że zajmuje 1 miejsce. Ja na to robię oczy i pytam czy „pier…oli”?! Nie wierze mu. Idziemy zobaczyć tablicę wyników i jak byk jest napisane Piotr Ślęzak 1 miejsce open. Dalej do mnie to nie dociera, po prostu tysiąc myśli na sekundę. Jest radość, złość, euforia, wszystko się we mnie kotłuje. Nie wiem co robić. Nosi mnie. Ale nie podpalam się bo do końca biegu jest jeszcze ponad godzina i wiele osób jeszcze może pobiec szybciej. Nie napalam się idę się przebrać, szukam Klaudii i czekamy. Co 10 minut sprawdzam tablicę i czekam, czekam czas się ciągnie. Wybija godzina 17:00 sprawdzam ostateczne wyniki okazuje się, że jestem pierwszy i wygrałem bieg o 1 sekundę! Udało się! Jest euforia i zachwyt! Cieszę się.

Po 17 na czysty przejazd rusza Piotr Łobodziński mistrz świata w biegach po schodach oczywiście biegnie to w 5:09 co dla wszystkich jest kosmosem. Choć i tak uważam, że mój wynik jest zacny biorąc pod uwagę, że nigdy nie wbiegłem na nic wysokiego, nie mam żadnego doświadczenia na tym polu i w ogóle jestem w temacie żółtodziobem. Mimo wszystko uważam, że wygrana zapisze się długo w pamięci wszystkich ponieważ była to pierwsza edycja Sky Tower Run!

piotr_lobodzinskiZ Piotr Łobodziński

Po wszystkim czekam na dekorację 🙂 najprzyjemniejszą część. Wszystko ma bardzo fajny charakter. Bardzo mi się to podobało.

Na koniec chciałbym wszystkim podziękować za wiarę w moje siły szczególnie moje Klaudii, która wierzyła cały czas we mnie. Dodatkowo Radkowi, który mimo, że nie może biegać przyjechał mi kibicować. Także Piotrkowi z Obornik który dodawał otuchy, a także wszystkim za wczorajsze gratulacje, sms-y oraz telefony! Dzięki!

Na koniec kilka zdjęć:

maciej_kurzajewskiMaciej Kurzajewski

bozydar_iwanowBożydar Iwanow

podiumPodium 🙂

piotr-slezakPiotr Łątka

piotrekPrzed startem była nerówka

sky_towerSzczyt!

Witam wszystkich serdecznie! Na początku powiem tak... zupełnie nie wiem jak to się stało, że wygrałem Sky Tower Run. Jest to dla mnie coś niesamowitego i aż ciężko mi w to uwierzyć ale o tym zaraz bo wiąże się z tym kilka ciekawych historyjek 🙂 Około 12:00 do pracy przyjeżdża Paweł Jach, który jest tatą Maćka i dzisiaj dla Maćka rozgrywany jest bieg we Wrocławiu. Pyta co u mnie, a ja odpowiadam mu, że za 2 godziny jadę pobiec sobie na Sky Tower od tak przebiec się. Paweł mi życzy powodzenia i odjeżdża, a ja dalej do 14 pracuje czyli chodzę, obsługuję klientów i nie oszczędzam nóg ;). O 14:15 wyjeżdżam z pod Sklepu Biegacza i jadę do biura zawodów. Odbieram pakiet, oglądam sobie scenę oraz słucham co mówi prowadzący Maciej Kurzajewski. Po tym wszystkim idę zobaczyć gdzie jest start, jak to wszystko wygląda i z czym się to się je ponieważ biegnę pierwszy raz po schodach. Spotykam kolegę Artura, który mówi mi że prowadzi, pytam go o czas ale chyba moje zwoje mózgowe nie dały rady i usłyszałem, że pobiegł 5 minut i ileś tam sekund. Myślę sobie całkiem dobry czas jak na wbiegnięcie na 49 piętro oraz dobieg do pierwszego piętra. Myślę, będzie ciężko poprawić taki czas ale trzeba będzie spróbować. Kiedy będę na górze? Idę na rozgrzewkę. W między czasie rozmawiałem z moim kolegą Piotrkiem, że trzeba będzie lecieć w pałę ale z głową, żeby się nie zakwasić nie wiadomo jak na samym początku. Wracając do rozgrzewki to przebiega ona bez żadnej historii. Robię 3 kilometry i bardziej stresuje się tym wbiegnięciem niż przejmuję, że nie dobiegnę. Ogólnie truchtam spokojnie ale nie czuje jakiegoś poweru. Wracam po rozgrzewce i mówię Klaudii mojej dziewczynie oraz Radkowi, że raczej nic z tego nie będzie. To znaczy wbiec wbiegnę ale na nic się nie nastawiam. Staję w kolejce do starcu i czekam cierpliwie na około mnie panowie wymieniają uwagi jak biec, co robić, gdzie się złapać i jak się podciągać. Osobiście mam w głowie tylko myśl żeby być już na górze i zjeżdżać na dół. Chce mieć to jak najszybciej za sobą. Staję przed bramką, trzymam rękę na stoperze i czekam na sygnał. 20 sekund dzieli mnie od startu. Czekam, czekam odliczanie od 3 w dół i lecimy! Dobieg do schodów ma jakieś 30 metrów - pokonuję go na pełnej szybkości ślizgając się trochę na kafelkach. Zaczynam wbiegać i szukam jakieś numeracji pięter! Przebiegam już kilka klatek schodowych i dopiero widzę piętro numer 1 myślę sobie o co to chodzi? Jak się później okazało trzeba było pokonać wysokość galerii Sky Tower i dopiero później zaczęły się właściwe piętra. Szczerze powiedziawszy nie jestem w stanie określić Wam ile biegłem, a ile szedłem. Byłem w takim amoku i skupieniu, że nie wiedziałem co się działo. Raz podciągałem się jedną ręką - słabszą lewą a raz dwiema prawą i lewą. Myliły mi się kroki, traciłem trochę na tym, że co jakiś czas zamiast po dwa stopnie pokonywałem jeden ale nie mam pojęcia jak…

Ocena

Ogólna ocena - 10
Organizacja - 8.3
Zabezpieczenie - 8.9
Atmosfera - 9

9.1

Bieg na najwyższe piętro w Polsce! Niesamowity bieg, niesamowita atmosfera, super przeżycia!

User Rating: 4.29 ( 11 votes)
9