Każdy z nas ma inne powody, dla których lubi biegać. Niektórzy traktują bieganie jako odskocznię od pracy czy codziennych problemów, inni chcą schudnąć bądź po prostu poprawić swoją kondycję. tak naprawdę ilu ludzi – tyle powodów do biegania. Można je wymieniać bez końca. Postanowiłem opisać Wam dlaczego ja tak bardzo lubię biegać, dzielić się swoją wiedzą i prowadzić bloga stestuje.pl. Postaram się przekazać co mnie napędza i nakręca do działania.

Jak zaczynałem

Było to naprawdę dawno, a przynajmniej tak mi się wydaje. Zacząłem jakieś 7-8 lat temu. Wtedy wszyscy jeszcze śmiali się z biegania i patrzyli na mnie jak na wariata. Pamiętam te momenty, kiedy biegłem w obcisłych rajtkach i byłem pokazywany palcami. Nie przejmowałem się tym, tylko robiłem swoje i czerpałem z biegania radość. A wszystko przez to, że miałem o parę kilogramów za dużo. Nie ważyłem co prawda 100 kg, a niecałe 80, więc nie była to wielka nadwaga, ale jednak lekko już przeszkadzająca młodemu człowiekowi. Jeszcze kilka lat temu nie było dostępnych stron internetowych, gazet, informacji na temat biegania. Przez wszystko przechodziłem sam. Musiałem sprawdzać i testować pewne metody na swoim organizmie. Dzięki szczęściu oraz odpowiednim ludziom jestem w tym miejscu, w którym jestem. Niczego nie żałuję. Cieszę się natomiast, że ktoś mną pokierował i wytyczył mi drogę biegową. To dzięki tym ludziom zrobiłem takie, a nie inne wyniki (10 km – 32:17, półmaraton 1:11:54). Z racji tego, że byłem ambitny robiłem szybkie postępy i poprawiałem czasy, za każdym razem dochodząc do wysokiego poziomu.

Nie cierpię biegać

Tak było w czasach gimnazjum i jeszcze na początku liceum. Wszystko dlatego, że ktoś kazał mi biegać, ale nie wytłumaczył, jak należy to robić. Przychodził nauczyciel i zapowiadał sprawdzian na 1500 m. Wszyscy jak to słyszeli dostawali białej gorączki… bo niby jak? Dlaczego mamy się tak męczyć? Na lekcjach WF w Polsce daje się dzieciakom piłkę i każe grać. Nie robi się treningów, które pokazałyby, że bieganie wcale takie złe nie jest. Pewnie nie wszyscy nauczyciele są tacy sami, jednak uogólniając można powiedzieć, że w szkołach brakuje edukacji w tym temacie. Pamiętam, że jako dzieciak nienawidziłem biegać. Jak przychodziła lekcja WF, gdzie trzeba było zaliczać bieganie, to niemalże płakałem. Nie miałem wydolności, nie umiałem i nie chciałem biegać. Gdy w liceum nauczyciel, który sam biegał, wytłumaczył mi co i jak – okazało się, że jest to całkiem fajne. Później z biegania miałem już same 6. Jeździłem na różnego rodzaju zawody, przełaje itp. Naprawdę mi się to spodobało. Często nawet wstawałem o 5:00 rano, by zrobić trening przed pójściem do szkoły na 8:00.  W końcu chcieć, to móc, prawda?

Kocham biegać

Nie obiecuję, że pokochacie ten sport od pierwszego kroku. Ja musiałem trochę na to poczekać, dochodzić do pewnych rzeczy powoli. Trochę żałuję, że nie rozpocząłem tej przygody 3-4 lata wcześniej, bo może miałbym dzięki temu szansę na jeszcze szybsze bieganie, a może nawet na karierę zawodniczą. Tego nie wiem. Wiem natomiast, że moja praca, życie i wszystko co mnie otacza wiąże się z bieganiem, sportem, zdrowym stylem życia. Od prawie 4 lat istnieje także moja strona internetowa www.wbiegu24.pl. Jest to portal informacyjny dla biegaczy, tu też początkowo publikowałem swoje teksty i przemyślenia. Teraz, już od roku, prowadzę własnego bloga. Podoba mi się to. Dzięki temu cały czas uczę się, czytam i poszerzam swoją wiedzę, by móc dzielić się z nią z Wami. Staram się Wam jak najlepiej przekazać to, czego sam nauczyłem się o tym sporcie, abyście nie popełniali tych samych błędów co ja czy inni zawodnicy. Na Facebooku działam pod nazwą „Piotr Ślęzak  – życie to bieganie” i zawarta jest w tym sama prawda. Niektórzy sobie z tego drwią, śmieją się, ale nie zniechęca mnie to. Rzeczywiście można powiedzieć, że moje życie to bieganie. Sam trenuję, pracuję w Sklepie Biegacza,  uczę innych biegać, prowadzę ogólnopolski projekt „Biegaj pod okiem trenera”, piszę bloga stestuje.pl. To wszystko sprawia, że robię to co kocham i jestem szczęśliwym człowiekiem. Mam nadzieję, że będę robił to jeszcze bardzo, bardzo długo i z dobrym skutkiem.

Nie wyobrażam sobie dzisiaj dnia bez biegania. Z racji bardzo dużej ilości przebiegniętych kilometrów (ok. 30 tys.) mogę powiedzieć spokojnie: „Mam 25 lat, nazywam się Piotrek i jestem uzależniony od sportu, wysiłku, rywalizacji i biegania”. Gdyby odbywały się spotkania Anonimowych Biegaczy, mógłbym takie zdanie zupełnie szczerze wygłosić. Zresztą, zapewne znalazłoby się sporo członków takiej organizacji. Gdy mam choćby jeden dzień wolny jestem chory, nie mogę usiedzieć w miejscu i nosi mnie na wszystkie strony. Mój organizm sam domaga się wyjścia na świeże powietrze. Po tylu latach biegania muszę też sobie nieźle dać w kość, aby odczuć trudy treningu. Niewielkie wrażenie robi na mnie spokojne 10-12 km, nie jest to odpowiedni próg bólu. Wolę zrobić szybkie kilometrówki czy 14-16 km biegu po 3:50 /km, bo wtedy właśnie czuję się zmęczony i to w ten dobry sposób. Pewnie wielu z Was nazwałoby mnie psychopatą, ale poczekajcie, dajcie sobie czas i za kilka miesięcy czy lat powiecie to samo o sobie.

Podsumowanie

Miłość do biegania długo kiełkowała we mnie. Najpierw go nienawidziłem, później chciałem spróbować, jeszcze później zacząłem, a na koniec pokochałem. Teraz uwielbiam ten sport, wiem, że daje mi wolność, radość, uwalnia mnie od różnych myśli, problemów. Ostatnio pisałem także o tym, co Ślęzak myśli podczas biegania. Nie wyobrażam sobie już teraz dnia bez treningu, wysiłku. Życzę Wam, abyście polubili, a nawet pokochali bieganie tak jak ja. Zachęcam także do tego, abyście w komentarzach na blogu podzielili się Waszymi biegowymi historiami.

Jeśli podobał Ci się ten tekst oddaj na mnie swój głos na Biegowego Dziennikarza Roku! Wybierz moje nazwisko i blog (jest na końcu). Dzięki za pomoc liczę na Was i na Wasze głosy!

Przeczytajcie także:

Pozdrowienia wśród biegaczy

Relacja Sky Tower Run 2015

Ultraboost hit czy kit?

Bieganie pod publikę

Test Nike Pegasus 31