29 sierpnia w Ząbkowicach odbył się bieg Ząbkowicka dycha! Była to druga edycja biegu. Na pewno o wiele lepsza niż ta zeszłoroczna, gdzie pojawiło się wiele niedomówień związanych ze startem i z organizacją. W zeszłym roku organizator nie poradził sobie z 200 osobami, a w tym roku miał sprostać 700 osobom. Wszystko przez to, że wpisowe wynosiło zaledwie 1 złoty, aby zrekompensować zeszłoroczne niedociągnięcia. Pakiet startowy był całkiem fajny – koszulka techniczna, napoje i kilka ulotek. Dzień przed biegiem sprawdziłem pogodę i miało być w miarę ciepło, jednak już w drodze do Ząbkowic padał deszcz i okazało się, że prognoza nie była miarodajna. Przeczytajcie jakie mam teraz buty do biegania.

Dojechaliśmy na miejsce i ciągle padał deszcz a temperatura wynosiła 17 stopni. Bez problemu zaparkowaliśmy ze względu na to, że przed biurem był duży parking. Dzięki temu, że biuro zostało przeniesione do hali sportowej wszystko poszło sprawnie (odebranie pakietu trwało może minutę). Bardzo mi się to podobało, gdyż mieliśmy więcej czasu na rozgrzewkę i przygotowanie się do biegu. To był bardzo dobry pomysł z przeniesieniem na halę, ponieważ mały namiot na rynku na pewno nie dałby rady.

zabkowicka-dycha (4)

Po odebraniu pakietu miałem 40 minut do startu. Razem z moim przyjacielem Radziem ruszyliśmy biegać. Biegaliśmy po trasie biegu 1.5 km w jedną stronę i w drugą stronę. Później rozciąganie i przebieżki. Dodatkowo chwila skupienia i można było ruszać do samochodu, aby się przebrać. Mimo chłodu założyłem koszulkę na ramiączkach, krótkie spodenki i nowe Adidas Takumi Sen 3. Pisałem ostatnio o nich na blogu.

Razem z Radziem ustawiliśmy się w pierwszej linii. Nie kalkulowałem i nie chciałem się na nic nastawiać. Spojrzałem kto biegnie, nikogo nie widziałem z kim mógłbym biec. Nie znałem żadnego z szybszych biegaczy. Ja miałem swój plan na ten bieg i chciałem go zrealizować. Nie chciałem zwracać uwagi na nikogo tylko skupić się na swojej taktyce, tempie i rytmie biegu. Chwilę skupienia i ruszyliśmy po 10 sekundowym odliczaniu. Grupa była naprawdę duża. Nie chciałem forsować tempa i biegłem w 10 osobowej grupie. Patrzyłem na zegarek i kontrolowałem tempo. Część osób nie była zadowolona z tempa, które oscylowało w granicach 3:40-3:35. Ktoś zerwał tempo, ale grupa dalej była dość liczna. Koło czwartego kilometra pomyślałem sobie, że trzeba coś zrobić i trochę przyspieszyć. Delikatnie ruszyłem, grupa trochę się porwała i biegliśmy w 6 osób.

zabkowicka-dycha

Kolejne metry to lekki podbieg i później ostry zakręt w lewo. Następnie mocny zbieg. Na zbiegu jedna osoba z grupy wyrwała się do przodu, ale nikt nie odpierał tego ataku. Pobiegł trochę do przodu, a my w 4 osoby biegliśmy razem. Na 6 kilometrze dobiegliśmy do tej osoby. Wiedziałem, że na 7 kilometrze jest podbieg i tam chciałem zaatakować. Dobiegliśmy i wystartowałem do przodu, mocno zerwałem tempo. Z 5-osobowej grupy zostało nas dwóch. Między 7 a 8 kilometrem tempo było bardzo wysokie – 3:16 – gdzie 350m było ostro pod górę. Czułem się mocny i pewny swojej formy. Od razu zyskaliśmy około 200 metrów przewagi. Trochę siły kosztowało mnie to przyspieszenie, ale biegłem dalej. Szczerze mówiąc myślałem, że zawodnik, który został ze mną jest trochę słabszy. Kolejny kilometr był bardzo ciężki. Kilka razy chciałem zgubić mojego rywala narzucając tempo 3:19. Kilka razy nawet zrywałem tempo do 3:05. Jednak rywal podążał za mną jak cień doganiając mnie na każdym rytmie.

głosowanie

Proszę wszystkich o głosy w plebiscycie na Biegowego Dziennikarza! Zajmie Wam to 30 sek a mi pozwoli spełnić marzenia! Dziękuje

Do 9 kilometra biegliśmy razem. Był kolejny zbieg i znowu zaatakowałem. Myślałem, że już prawie uda mi się urwać i zyskać psychologiczną przewagę przed podbiegami. Ostatnie 800m było prawie cały czas pod górę. Wiedziałem, że albo teraz, albo w ogóle. Podjąłem ryzyko i ruszyłem. Zerwałem dwa razy i już myślałem, że się udało, jednak okazało się, że nie i wtedy na podbiegu mój rywal chciał mnie zerwać. Odparłem atak, ale przy drugim ataku straciłem 5-10m i niestety nie wytrzymałem psychicznie. Delikatnie odpuściłem i straciłem kilka metrów, które okazały się na wagę pierwszego miejsca. Przewaga niewiele wzrastała, ale ja już niestety nie dałem rady dogonić, jak się później okazało, Mistrza Polski w biegach górskich. Nic dziwnego, że przegrałem na podbiegu :). Ostatni kilometr pod górę pobiegliśmy w tempie 3:16.

Dobiegłem bardzo zadowolony, choć trochę żałowałem tego pierwszego miejsca. Niemniej jednak był to trening, bieg taktyczny, który miałem przebiec w określonym czasie z szybką końcówką. Cieszyłem się z założeń treningowych. Ponadto byłem zadowolony z tego, że zająłem 2 miejsce OPEN. Radość była naprawdę duża. Wielkie gratulacje należą się także Radziowi, który był pierwszy w kategorii M-40 oraz drugi w kategorii najlepszy Ząbkowiczanin. Gratulacje!

Po biegu poszedłem jeszcze zrobić 3 kilometry schłodzenia i spokojnie można było czekać na dekoracje. Po biegu rodzinnym dekoracja poszła bardzo sprawnie i szybko. Wszystko miało miejsce na Rynku. Dekorację przeprowadzał Burmistrz Miasta i inni włodarze miasta. Myślę, że organizacyjnie Ząbkowice stanęły na wysokości zadania. Ważne, aby wyciągać wnioski i co roku poprawiać to co było nie tak. Jednak moim zdaniem w tym roku wszystko było OK i nie trzeba nic poprawiać. Fajnie było znowu pobiec w Ząbkowicach.

zabkowicka-dycha