OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Przeczytaliście już pierwszą i drugą część relacji z Maratonu Berlińskiego? Jeśli nie to serdecznie Was do tego namawiam. Jeszcze Was trochę pomęczę opowieściami maratońskimi… na pewno wiele osób zadaje sobie pytanie jak trenowałem oraz co robiłem przed maratonem. Postaram się to Wam opisać na blogu i rzucić trochę światła na mój trening. Chciałbym jednak na początek rozwiać wszelkie wątpliwości co do jesiennych planów startowych oraz co się będzie działo w 2018 roku. Jesteście ciekawi? Myślę że Was zaskoczę.

Jesień 2017

Po starcie w Berlinie czuję się naprawdę spełniony. Nie będę już nigdzie startował, ale nie jest powiedziane że nie spotkacie mnie na zawodach biegowych. Na pewno będę się na nich zjawiał dość regularnie. Zależy mi na dalszym rozwoju mojej grupy biegowe #ŚlęzakTeam. To właśnie na zawodach biegowych będę promował dalej swojej internetowe usługi trenerskie. Chciałem w już w ten weekend zjawić się gdzieś we Wrocławiu, ale chyba nie będzie czasu. Na pewno regularnie będę jeździł na City Trail w Lesie Osobowicki. Jeśli nie będę się ścigał to będę prowadził biegi moim zawodnikom i motywował ich do jeszcze większego zaangażowania na trasie. Wiem jak głośny doping, dyktowanie tempa i krzyczenie pomaga w trakcie biegu. Tak samo chciałbym się odwdzięczyć moim trenującym.

Rok 2018

Pewnie czekacie na to, że napiszę, że chce złamać 2:30? A guzik z pętelką… po 3 intensywnych latach odpuszczam maraton na czas. Na pewno pobiegnę sobie jakiś dla zdrowia, własnej satysfakcji, ale nie żeby się ścigać z uciekającymi sekundami. Nie jest to osiadanie na laurach, a raczej chęć przetestowania czy bardzo małe obciążenia pozwolą mi złamać 3 godziny. Będę trenował i biegał dalej ale na pewno nie w takim wymiarze jak ostatnio czyli 100 – 130 kilometrów tygodniowo.

Wiem także, że dla niektórych wynik 2:34:05 to nie żaden wyczyn, ale warto dodać, że jestem amatorem, który pracuje na dwa etaty, trenuje innych, analizuje treningi i robi jeszcze wiele wiele innych rzeczy. Wszystkich nie będę wymieniał bo to w końcu moje prywatne sprawy, których jest sporo. Dodając do tego 6-10 jednostek treningowych okazuje się, że zostaje ledwo 8 godzin na sen. Chce się w końcu porządnie zregenerować.

Biegowa rodzina #ŚlęzakTeam dołącz przez maila biegacz.piotr@gmail.com

A gdy się zregeneruję będę startował tam gdzie będzie mi po drodze. Nie wykluczam startów dla zabawy i po to żeby sobie coś pozwiedzać. Dodatkowo w 2018 planuje mocną pracę w #ŚlęzakTeam!

W lutym 2018 planujemy już obóz biegowy. Wstępny termin to – 17-24.02.2018, jeśli nie masz jeszcze co robić zimą to już teraz napisz do mnie na biegacz.piotr@gmial.com aby zaklepać sobie termin. Następny obóz odbędzie się latem w sierpniu. Dodatkowo planuję prawdziwą bombę w okolicach maja, nie miej jednak oprócz tego, że będzie to coś ekstra nie mogę Wam na razie nic więcej powiedzieć! Dlatego musicie mnie regularnie obserwować aby być na bieżąco. Powiem tak jest jeszcze wiele rzeczy, które planuje zrobić ale to jeszcze nie czas, żeby o tym mówić.

Jeśli przetrwam to wszystko to dopiero w 2019 planuje powrót na ścieżkę maratońską. Wtedy na pewno zaatakuję czas poniżej 2:30. Gdzie? Jeszcze nie wiem… ale będzie to albo Berlin albo Frankfurt. Na pewno nie będzie to bieg w Polsce, chyba klimat mi nie służy. Dodatkowo za granicą odczuwam jakąś mniejsza presję niż w naszym kraju. Z czego to wynika? Nie wiem… może za granicą potrafię się odciąć od świata i zostać trochę samemu z własnymi myślami. W biurze zawodów jestem dość anonimowy, a i na trasie czuję się jakoś pewniej mimo dopingu tylko najbliższych. Taki stan mi po prostu odpowiada.

Dużo czy nie dużo działań? Działań będzie dużo ale mniej będzie treningu, a raczej poświęcanie się temu co dotyczy biegania. Postawiłem sobie nowe cele, mam nowe wyzwania i to mnie nakręca. Wiem, że jeśli będę miał takich ludzi koło siebie jakich mam wszystko się uda.

Na koniec chciałbym dać wam jedną myśl! Nigdy się nie poddawajcie i nigdy nie przestawajcie wierzyć w coś co wierzycie! Zawsze dążcie do celu i bądźcie konsekwentni. Czasami może coś wam nie wyjść 10 albo 20 razy, a za 21 razem się uda, czy warto się wtedy zniechęcać? Moim zdaniem nie!

Tym czasem uciekam na kawę i ciastki! Tak 🙂 mogę znowu je sobie pojeść!