Od jakiegoś czasu – mniej więcej od miesiąca – wstaję bardzo wcześnie rano, aby zdążyć zrobić trening. Z faktu biegania  6-7 razy w tygodniu wypada, że w tym czasie 4 czy 5 razy muszę podnieść się z łóżka o świcie. Postaram się wam opowiedzieć jak to robię i podsunąć swoje rozwiązania na poranne wstawanie w celach biegowych. I nie mówię tu tylko o powolnym truchtaniu, ale także o mocnych treningach, które o tej porze dnia zdarzają mi się również bardzo często. Nie zmienia to oczywiście faktu, że czasami w tygodniu mam wolny dzień, który wykorzystuję właśnie na ciężkie jednostki treningowe.

Dlaczego wstaję tak wcześnie

Do pracy chodzę na godzinę 10 lub 11. Zapytacie dlaczego w takim razie robię trening tak wcześnie? Odpowiedź jest prosta: ponieważ rano mam również inne zajęcia i wymaga to dość dokładnego planu. Wstaję o 6:00 i do 7:30 poświęcam czas na trening, potem 15-20 minut na tak zwane ogarnięcie się. Później przed pracą piszę dla was teksty oraz staram się poświęcić czas zarówno na stestuje.pl jak i na fanpage.  Czasami są to też inne zajęcia, niekoniecznie powtarzające się codziennie. Dodatkowo nasza Cleo (pies) potrzebuje, by cały czas ktoś z nią był i muszę zdążyć z treningiem przed wyjściem Klaudii.

Jak to robię

Czasami, gdy dzwoni budzik mam ochotę go zniszczyć i wywalić przez okno, bo w ogóle nie chce mi się wstawać. Jednak po chwili pojawia się myśl, że przecież mam masę zadań do zrobienia i jeśli nie włożę jednej cegiełki w mur to będzie dziura. Wtedy niczym zombie wstaję, myję zęby, biorę łyk wody i zakładam buty do biegania. Najczęściej wieczorem mam już naszykowany strój, zegarek i buty, aby nie mieć żadnej wymówki. Dzięki temu jestem w stanie wyjść w ciągu 5-7 minut od wstania z łóżka, a potem tylko złapać sygnał GPS i ruszyć na zaplanowany trening. Wydaje się proste? Bo właściwie jest proste, tylko trzeba mieć w sobie odpowiednią motywację, samozaparcie i chęci. Bez tego się nie obejdzie. Nie pomoże spanie w ciuchach do biegania itp. Tutaj liczy się przede wszystkim odpowiednie nastawienie, bez którego ani rusz.

Biegający zombie

Często rano mam małe oczka i ledwo na nie widzę. Niemniej jednak trening w rodzaju  10 x 400 m po 75 sekund jest w stanie skutecznie mnie  dobudzić. Tak naprawdę już po pierwszych dwóch kilometrach czuję się dobrze, a po kolejnych dwóch jestem gotowy do biegania zarówno długich odcinków, tempa jak i innych szybkich treningów. Wolne jednostki przychodzą z większą łatwością, bo nie muszę skupiać się na tempie. Czasami zdarza mi się spotkać podobne zombie biegnące z naprzeciwka, co jest zawsze miłym akcentem. W każdym razie pamiętaj, że jeśli już wstaniesz i ruszysz to obudzisz się znacznie szybciej niż sądzisz.

Siła na cały dzień

Po takim porannym treningu wiem, że będę miał energię na cały dzień. W zależności od jednostki treningowej jest jej więcej lub mniej. Bywa tak,  że cały dzień jestem wypruty, ale w większości przypadków chodzę jak nakręcony i mam świeże spojrzenie na wiele spraw. Po zrobionym treningu piję kawę, która dodatkowo mocno pobudza do działania. Można powiedzieć w dużym skrócie, że w moim wypadku: trening + kawa = udany dzień. Gdy któregoś elementu zabraknie, wtedy cały dzień się sypie. Ale ogólnie rzecz biorąc tak wczesne wstawanie sprawia, że mam więcej czasu na podjęcie różnych zadań. Nie leżę w łóżku do 9, aby potem robić wszystko na ostatnią chwilę, przez co też mniej się potem stresuję.

Ile raz w tygodniu

W zasadzie 4-5 razy wstaję o 6:00, w sobotę o 7:30, a w niedzielę czasami zdarzy mi się nawet pospać do 9:00. Tak naprawdę tylko w ten jeden dzień śpię dłużej. Można powiedzieć, że mój schemat tygodnia jest już oklepany i jestem do tego mocno przyzwyczajony.

Spróbuj i ty

Wiele osób, z którymi rozmawiam mówi, że nie wyobraża sobie jak można wstawać tak wcześnie, biegać, robić cięższe treningi, a później iść do pracy. Ja mógłbym odbić piłeczkę i powiedzieć,  że nie wyobrażam sobie pójścia na trening np. o 20:00, by zrobić wybieganie w  drugim zakresie po 3:50/km. Po prostu po całym dniu nie byłbym zdolny do takiego wysiłku. Miałbym problemy żołądkowe, a nogi odmawiałyby posłuszeństwa. Gdybym z jakiegoś powodu musiał biegać wieczorami na pewno wymagałoby to ode mnie przestawienia się. Dlatego też aby zacząć biegać rano trzeba przestawiać się powoli, zamiast nagle wstać o 5:30 i lecieć przed siebie z jednym otwartym okiem. Spróbujcie co tydzień przesuwać granicę o 15 minut i róbcie to stopniowo, wtedy na pewno się uda. Dodatkowo zjedzcie trochę bardziej obfitą kolację, aby rano mieć siłę na trening. Przygotujcie także rzeczy biegowe oraz nastawcie budzik. Można powiedzieć, że to jest mój sprawdzony przepis na wczesne treningi.

Podsumowanie

Nie chcę nikogo na siłę przekonywać i namawiać do biegania o świcie. Jeśli jednak chcecie spróbować róbcie to rozsądnie i małymi krokami, wtedy macie większe szanse na powodzenie. Możecie skorzystać z moich porad i spróbować etapami przestawiać się na poranne bieganie. Pamiętajcie, że wszystko zależy przede wszystkim od waszych chęci i odpowiedniej organizacji.

Jeśli podobał Ci się ten tekst oddaj na mnie swój głos na Biegowego Dziennikarza Roku! Wybierz moje nazwisko i blog (jest na końcu). Dzięki za pomoc liczę na Was i na Wasze głosy

Przeczytaj także:

Co robić aby nie zepsuć ważnego startu.

Bieganie odskocznią od problemów.

Bieganie na stadionie.

Pozdrowienia wśród biegaczy.

Test UltraBoost.