Zacząłem relacją z Życiowej Dychy, która okazała się moim najlepszym startem od bardzo dawna. Druga była relacja z półmaratonu, podczas którego zrobiłem bardzo fajny trening i przewietrzyłem trochę płuca, a przy okazji nabiegałem dobry wynik na górzystej trasie. Teraz czas na podsumowanie całej imprezy biegowej, która trwała 3 dni.

Piątek

Do Krynicy wyjechaliśmy z Klaudią wcześnie rano, żeby uniknąć korków. Koło 13:00 byliśmy na miejscu. Potem mieliśmy czas na ogarnięcie się, odbiór pakietów i zwiedzanie targów. Do pracy biura nie mam żadnych zarzutów. Wszystko odbyło się sprawnie, szybko i bez żadnych problemów odebrałem numer i chip. Targi okazały się dość skromne jak na tak wielkie święto biegowe, ale można tam było znaleźć wszystko, łącznie ze SklepemBiegacza, w którym pracuję.  Wiele razy zatrzymywałem się, by z różnymi osobami chwilę porozmawiać. To dla mnie miłe, gdy podchodzicie, zaczepiacie, pytacie. Lubię bezpośredni kontakt z Wami – czytelnikami bloga, więc nie miejcie nigdy oporów, by zacząć ze mną rozmowę. Po tych miłych chwilach poszliśmy odpocząć, by o 19:00 wybrać się na uroczystą galę.

Rozdanie nagród – Biegowy Dziennikarz Roku

Zdaję sobie sprawę z tego, że początki były ciężkie. Z polskiego jestem nogą i muszę pracować nad stylistyką, interpunkcją i poprawnością językową. Uwierzcie mi, że od czerwca porządnie się za to wziąłem, a Wasze głosy nie są mi obojętne. Wyróżnienie oraz to, że znalazłem się w pierwszej dziesiątce uświadomiło mi też, że ktoś jednak czyta tego Ślęzaka i obserwuje jego poczynania, a to bardzo zachęciło mnie do dalszej pracy. Faktem jest, że nie wszystko mi się udawało ostatnimi czasy, nie biegałem też tak, jak bym tego oczekiwał. Robiłem błędy, czasem mnie ponosiło, zdarzało się, że nie potrafiłem przyjąć krytyki. Jednak to wyróżnienie pozwala mi iść dalej do przodu, rozwijać się i cieszyć się tym, że mogę komuś pomóc i doradzić. Chciałbym w tym miejscu serdecznie Wam podziękować za głosy i poświęcony czas. Przede mną jeszcze więcej pracy. Jeśli macie pomysły czy sugestie, to jestem otwarty i chętnie je poznam, więc śmiało piszcie.

gala-biegowa

Po uroczystej gali można było trochę podjeść, ale ponieważ planowałem następnego dnia bieg na 10 km, wolałem nie obciążać żołądka. Pozostałem więc przy wodzie i owocach.

Sobota

Po podróży i emocjach można było się wyspać, zjeść śniadanie i udać się na start Życiowej Dychy. To opisałem już w osobnym poście, tu wspomnę tylko, że uzyskałem czas 32:07 :). Po powrocie do Krynicy trzeba było wrzucić coś na ruszt. Tutaj chciałbym wszystkim z całego serca polecić Węgierską Koronę, w której stołowaliśmy się przez trzy dni. Porcje były spore, jedzenie było zawsze świeże, a ceny bardzo przystępne.

węgierska-korona

Jakiś czas temu ustaliliśmy z Klaudią, że wystartuje ona tutaj w swoim pierwszym biegu ulicznym czyli mini maratonie (1/10 długości maratonu). Niestety, kilka dni wcześniej Klaudia się rozchorowała i nie byliśmy pewni, czy da radę pobiec. W ostateczności jednak postanowiliśmy się stawić o 22:00 na starcie przy bramie głównej i spróbować. Trasa – jak to w Krynicy – raz z górki, raz pod górkę. Zawsze to cierpliwa Klaudia pełni dla mnie rolę supportu, tym razem mogłem się odwdzięczyć i spisać jako pomocnik. Byłem i nadal jestem dumny, że mojej żonie udało się biec przez cały dystans. Fajnie, że się przemogła i dała radę to zrobić. Na mecie były oczywiście medale, zdjęcia, każdy dostał też wodę. Było sporo ludzi, świetna atmosfera, a organizatorzy dbali o każdego. Moim zdaniem był to naprawdę fajnie zorganizowany bieg.

minimaraton

Niedziela

Tutaj będziecie mogli przeczytać opis mojego startu w półmaratonie – zapraszam. W skrócie  napiszę tu tylko, że zrobiłem trening i dobiegłem z czasem 1:20:45. Po biegu miałem ochotę tylko na kawę. To mój ulubiony napój, bez którego nie wyobrażam sobie życia. Potem  pozostało już tylko pakowanie i droga powrotna do Wrocławia.

naleśniki

Organizacja

Przyznam, że zauważyłem parę niedociągnięć. Przede wszystkim STS-timing nie nadążał z publikacją wyników online. Nikt nic nie wiedział i na wszystko trzeba było długo czekać. Jak na XXI wiek to naprawdę słabo z ich strony, na pewno trzeba to dopracować w przyszłym roku. Ponadto powrót z Muszyny dla biegnących dychę powinien być lepiej zorganizowany,  aby nie dochodziło do sytuacji, że wsiadając do autobusu ludzie wydrapują sobie oczy. Co do pracy biura, to wszyscy stanęli na wysokości zadania. Wszystko odbywało się szybko, sprawnie i bez zarzutu, a do tego wszyscy byli uśmiechnięci – aż się chce obcować z takimi ludźmi! Gratulacje. Szczególne podziękowania ode mnie należą się pani Katarzynie Roik za zaproszenie i za opiekę, zarówno przed, jak i w trakcie Festiwalu Biegowego. Dziękuję!

Trasy biegów były różne: od krótkich, szybkościowych konkurencji poprzez najdłuższy bieg na 100 kilometrów – każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Do tego wykłady, warsztaty biegowe, strefa zdrowia, namiot dla dzieci, a  wszystko na dobrym poziomie i świetnie zaplanowane. W niedzielę (może w inne dni też) stały wielkie lodówki od głównego sponsora Koral – każdy mógł zjeść taką ilość lodów, jaką chciał, bez ograniczeń. Na biegach była wystarczająca ilość punktów odżywczych, osobiście nie potrzebowałem więcej.

Pakiet startowy moim zdaniem był naprawdę bogaty: nowe numery Runners World, ręcznik, woda, koszulka 4F, sporo zniżek do różnych sklepów i informator, który zrobił na mnie duże wrażenie. Były w nim wszystkie istotne informacje, wystarczyło przeczytać go uważnie, by nie musieć już potem o nic pytać.

Podsumowanie

Ciężko było rozstawać się z Krynicą i wyjeżdżać stamtąd. Był to naprawdę fajnie i aktywnie spędzony czas. W końcu udało mi tu dotrzeć i teraz już wiem co straciłem nie  przyjeżdżając w poprzednich latach. Był to naprawdę fajnie i aktywnie spędzony czas. Wiem także, że w przyszłym roku na pewno tu wrócę i będę chciał wystartować w różnych biegach. Jeśli nie macie planów na 2016 rok, to weźcie pod uwagę Festiwal Biegowy w Krynicy, naprawdę warto.